sobota, 24 sierpnia 2013

Media każdego roku piszą mój nekrolog


Od 'Jism', po 'Madras Cafe', pracujesz w tym biznesie już od dekady. Czy nadal odczuwasz stres, przed wypuszczeniem filmu do kin?
Za każdym razem gdy zaczynam film, nieważne czy jako aktor czy producent, czuję się jak nowicjusz. Ciągle zadaję te same pytania i ciągle potrzebuję tych samych zapewnień. Jedyna różnica jest taka, że przez wszystkie te lata, otrzymałem siłę rozróżniania tego co dobre lub złe.

Masz więc zapał i żądzę nowicjusza?
Jeśli pójdziemy śladem hierarchii potrzeb (wikipedia), która zaczyna się od potrzeb fizjologicznych, idąc w górę, do potrzeby samorealizacji, to nadal potrzeby fizjologiczne są najważniejsze  - zawsze chciałem być najszybszy, najsilniejszy i najbardziej wysportowany. Ewoluowałem też na poziomie psychicznym. Chcę teraz tworzyć treściwe kino, które przetrwa próbę czasu.

Czego najważniejszego nauczyłeś się podczas tej dekady?
Ludzie, których brałem za inteligentnych, są tak naprawdę oportunistyczni. Wierzyłem, że ludzie z mojego otoczenia, myślą podobnie jak ja, zajęło mi to trochę czasu, aby uświadomić sobie, że każdy kieruje się przesłankami. Pozwolę sobie publicznie stwierdzić, że nie ma w tym nic złego.

Co było Twoim kinowym marzeniem, gdy zaczynałeś i czy zmieniło się ono z biegiem czasu?
Jak każdy chłopiec, byłem zafascynowany Sylvestrem Stallone i 'Rockym'. Chciałem być gościem z najlepszym ciałem. Aspekt cielesny przyćmił wszystko inne.

Pamiętam, że w jednym z pierwszych naszych wywiadów nazywaliśmy cię "The Body". Czy teraz Ci to przeszkadza?
Nie, naprawdę jest mi z tym dobrze. To wspaniałe, gdy jest się utożsamianym z czymś, nad czym się ciężko pracowało. Nie łatwo jest zrekonstruować i przekształcić fizycznie swoje ciało w zależności od roli w jakiej się gra. Robię to za każdym razem, a staje się to coraz trudniejsze. Wciąż lubię komplement, nazywania mnie "The Body", lecz dzisiaj, bardziej liczy się dla mnie to, gdy ludzie mówią 'bardzo treściwy' o moim filmie.

Decyzja o zostaniu producentem, wynika z niezadowolenia ofertami, jakie otrzymywałeś?
W dzisiejszych czasach, producenci nie tworzą filmów, lecz projekty. Chcą mieć (w filmie) najpopularniejszych aktorów, czy aktorki, pakując w to jeszcze pięć piosenek. ja tworzę filmy takie jak 'Water' (polski tytuł 'Woda'), 'No Smoking' czy 'Kabul Express', ale zdałem sobie sprawę, że producenci nie są w stanie sprzedać swoich treści, więc pomyślałem, że spróbuję tego dokonać. Zacząłem od 'Vicky Donor', a teraz mamy 'Madras Cafe'.

Co takiego jest w 'Madras Cafe', że zechciałeś w nim zagrać, a także go wyprodukować?
Shoojit zaproponował mi ten film przed siedmioma laty, gdy nosił tytuł 'Jaffina'. Temat jest mi bardzo bliski, ponieważ jestem świadomy politycznie. Historia konfliktu przez zabójstwo przemówiła do mnie.

Opowiedz nam o swoim cichym okresie.
Każdego roku, media piszą mój nekrolog, więc nauczyłem się z tym żyć. Rok 2010 był najciemniejszym w moim życiu.Wszystko się rozpadło - moje życie prywatne jak i rak zdiagnozowany u mojego taty, aż w końcu klapy filmowe. Ale to w porządku. Takie jest życie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz